The Great Monster Hunt

Norbert Landa, Tim Warnes (i.)

Little Tiger Press , wydawnictwo z CD

Niepozorna opowieść o zwierzętach, które ratują zaprzyjaźnioną kaczkę przed potworem spod łóżka. Skąd wiemy, że jest tam potwór? Kaczka słyszy ciche pochrapywanie, ale, przedstawiając źródło swojego niepokoju śwince, dodaje coś tam od siebie… I tak każdy, kto zetknie się z opowieścią, czuje się w obowiązku ubarwić ją słuchaczom, dorzucając kolejny przerażający dźwięk. W końcu zebrana grupka zwierząt udaje się schwytać potwora, który, jak się na pewno domyśliliście, okazuje się małą myszką.

O, tak, strach ma wielkie oczy, szczególnie gdy leżymy w łóżku. Także morał sam w sobie jest godny pochwały – kto nie miał bowiem jeszcze do czynienia z listą osobliwych zagrożeń czyhających na zasypiające dziecko, temu serdecznie gratuluję. Co jest jednak dodatkowo ujmujące to fakt, że zwierzęta wspólnie napędzają sobie stracha, a potem wspólnie zdają sobie sprawę z popełnionego błędu, który kwitują śmiechem. To taka subtelna podpowiedź, że krytyczne myślenie przydaje się szczególnie, gdy działamy w grupie; że wyobraźnia może nas zaprowadzić na manowce; że czasem mijamy się z prawdą całkowicie niezamierzenie; no i że gdy popełnimy głupstwo, co tam, trzeba się z siebie śmiać.

Bardzo mi się podoba warstwa ilustracyjna tej książki. Rysunki współtworzą opowieść, dzięki czemu nie ma żmudnych przejść między wydarzeniami, a wszystko czyta się jak komiks. Komiksowe jest też dzielenie okienek, dzięki czemu na jednej stronie widzimy, jak niedźwiedź ze świnką biegną i wołają do wilka, wilk zajęty czymś innym zauważa ich, a potem cała trójka prowadzi konwersację. Same zwierzęta są bardzo ekspresyjne – widzimy, jak zmieniają się ich miny, ale też postawa ciała. Tło ginie, gdzie nie jest potrzebne, ale w scenach mniej dramatycznych daje na czym zawiesić oko. Najciekawszym rozwiązaniem, za którym zwykle nie przepadam, jest zabawa typografią. Tym razem wyróżnienie zdaje jednak egzamin, bo czcionki naśladują dźwięki, które rzekomo wydaje potwór, a jako że refren dźwięków powtarza się przez całą opowieść, rodzic może wskazywać na np. pierwsze literki onomatopej i w ten sposób wprowadzać dziecku czytanie.