Ian Falconer, Olivia… and the Missing Toy; Olivia

Olivia and the missing toy ian falconer

A: Atheneum, P: Egmont Polska: Olivia, Olivia i Orkiestra, nie znalazłam natomiast Olivii i zaginionej zabawki

Od pierwszego czytania mój syn pokochał ją tak, jak jeszcze żadnej. Ja ze strony na stronę popadałam w zdumienie, że można napisać i zilustrować książkę dla dzieci tak świetnie, jak tę dla dorosłych. Przyjemność obcowania z dziełem sztuki jest trudna do przekazania, ale zaraz postaram się opowiedzieć Ci, dlaczego musisz mieć którąś z nagrodzonych pozycji z serii Falconera.

Bo tak, jest to seria (o tytułowej Olivii), i to z wieloma nagrodami na koncie. Jej autorem jest projektant kostiumów i dekoracji teatralnych, a także ilustrator New Yorkera w jednym. Już to brzmi ciekawie, prawda?

Jeśli powiem, że bohaterką jest świnka, nie zrozumiesz. Zamiast tego powiem Ci więc, że główną rolę odgrywa w opowieści mała dziewczynka, której ulubiona zabawka ginie w tajemniczych okolicznościach w ułamku sekundy. Olivia odnajduje ją w strasznym stanie (i w równie strasznej scenerii), a potem naprawia; jeszcze tego samego wieczoru wybacza też winowajcy.

Nic wielkiego się nie wydarzyło. Ot, zwykła domowa przygoda jakich wiele.

Ano, nie. Po pierwsze, jako rodzice łapiemy w tle kilka ironicznych komentarzy do relacji dorosłego z dzieckiem, uśmiechając się przy tym cierpko, a nie np. rechocząc beztrosko. Może nawet rozpoznajemy Marthę Graham* na jednym z obrazów wiszących w domu Olivii albo uznajemy, że tytuły czytanych przez dziewczynkę książek są co najmniej zastanawiające. Po drugie, toniemy w zachwycających ilustracjach, które są monochromatyczne, ożywione tylko drobnymi zielonymi i czerwonymi elementami – a przy tym zdają się ruchome jak w komiksie (opowieści graficznej). Wśród fundowanych nam przez autora niespodzianek są np. nagłe zmiany perspektywy, elementy o ostrych konturach (wszystkie rysunki są w wykonane węglem i gwaszem, więc jest to uderzający kontrast), złożona ponadwymiarowa kartka pozwalająca obejrzeć pomieszczenie najpierw z jednej, a potem z drugiej strony, użycie niemal teatralnych dekoracji, gra ze światłem, przejścia między jedno- albo dwuplanszowymi stronami, a nawet zejścia postaci ze stron. Z tym współgra czcionka, która zwiększa się w zależności od tonu głosu postaci.

Każdy szczegół jest tu przemyślany, dopieszczony. Każda strona ma być tą najlepszą. Opowieść płynie swobodnie, ale we właściwym tempie. Nic dodać, nic ująć nie trzeba.

Mój syn chodzi z „Olivią” po mieszkaniu, jak z ukochaną przytulanką. Recytuje końcówki zdań z pamięci. Każe ją czytać setki razy, a jak skończymy – kładzie ją blisko przy sobie. Kiedy mu powiedziałam, że zamówiliśmy dwie inne części „Olivii”, jego oczy rozbłysły, chociaż nie spodziewa się przecież w kolejnych książkach żadnego placu budowy…  Miłość, po prostu.

P.S. Nie oglądaliśmy kreskówki. A Wy?

*Ja ją pomyliłam z Piną Bausch. Ale naprawdę nie o to chodzi, żeby wiedzieć, tylko o to, że czujesz, że chcesz sprawdzić 🙂

Ok. 35 zł na Book Depository pod linkiem: http://tidd.ly/3f40ce89 [to reflink, czyli jeśli klikniesz i dokonasz zakupu, BD podzieli się ze mną zyskiem]