Jak nie marnować jedzenia

Wyrzucanie jedzenia to problem mojego pokolenia od zawsze (tj. odkąd wkroczyło na rynek pracy i samo sobie robi zakupy), ale teraz, gdy doszły niedziele niehandlowe*, stał się on bardzo trudny do wyeliminowania. Podpytuję ludzi, jak sobie z nim radzą, ale większość z nich jest mistrzami kuchni, którzy z obierek zrobią coś z francuską nazwą przy użyciu sosu z ostryg i płatków drożdżowych… Ja, niestety, do tych cudotwórców nie należę, a do tego nie udaje mi się zmusić się do zaplanowania posiłków kilka dni na przód, dlatego polecę Ci rzeczy łatwe do wdrożenia.

  • Podwiędłą sałatę rzymską możesz podsmażyć z odrobiną czosnku i solą. Jak zrobisz to raz, będziesz podsmażała świeżą. A jeśli się przedstawisz na rzymską na stałe, kłopot z marnowaniem sałaty będziesz miała z głowy.
  • Cytrynę pokrój na ćwiartki i zamroź. Odmrażaj cząstki, kiedy są Ci potrzebne do sosu, ryby. [Oczywiście, że Ci się spieszy, bo wyciągnąłeś właśnie z lodówki plastry wędzonego łososia, dlatego – halo! – istnieje mikrofala.]
  • Kiedy zaczyna Ci schnąć ser żółty, zetrzyj go na tarce i zamroź w porcjach – będzie w sam raz na pizzę czy zapiekanki.
  • Jak musisz szybko „wykończyć” jajka, zrób kluski kładzione.
  • Suchy chleb usmażony w jajku to chyba żadna tajemnica, ale przypominam na wszelki wypadek. Tak samo jak używanie tostera i robienie zapiekanek. Natomiast kiedyś zaskoczyłam koleżankę faktem, że bułka tarta to zmielona na okruchy stara bułka…
  • Zdychająca rukola czy pietruszka to baza na pesto. Dorzuć ser, orzechy, dopraw sokiem z cytryny, czosnkiem, solą, oliwą – i nakładaj na kanapki.
  • Resztki tłuszczu z pieczystego [lub jakiej dobrej smażeniny] po odcedzeniu możesz potraktować jako bazę pod zupę lub sos. Tego nauczyła mnie moja mama.
  • Brzydkie owoce wrzuć do blendera i przerób na smoothie.
  • Mocno przejrzałe banany pokrój w cienkie plasterki, poporcjuj i zamroź. Nie zamrożą się „na kość”, więc Twoje dziecko zrobi sobie z nich przekąskę-namiastkę lodów, a Ty wykorzystasz je i do zrobienia lodów w wersji deluxe, i do słodzenia jaglanek i smoothie. Możesz też zrobić ze świeżych bananów ciasto lub ciastka bez mąki i cukru.
  • Jeśli jak ja nie jesteś w stanie zaplanować posiłków, wystarczy Ci kilka produktów pod ręką, które są zdrowe, a jednocześnie wyjątkowo długo przydatne do spożycia. To da Ci poczucie, że nie musisz kupować za dużo przed dniem wolnym, żeby mieć coś w zapasie. U mnie taką rolę pełnią płatki jęczmienne i orkiszowe, jaglane i owsiane (dziecku), bakalie, mrożone: owoce, warzywa. Zaznaczę od razu, że płatki przyrządzam na wodzie, więc nie muszę się martwić o mleko [choć przy dziecku wiadomo, że mleko w lodówce zawsze musi być].
  • Chleb WASA [ja kupuję ten z błonnikiem] to niemal „wieczna” alternatywa dla chleba i bułki tartej. Na szczególne wpadki zakupowe.
  • Wszelkie resztki poobiadowe (mięsne i warzywne) możesz podsmażyć z pastą curry rozpuszczoną w bulionie z mlekiem kokosowym. Zupełnie nowy smak.

Jeśli masz pomysły na dodanie kolejnych podpunktów, daj znać – fajnie byłoby rozszerzyć tę listę.

*Tekst pisałam jeszcze przed epidemią. Teraz mogę dodać, że dodatkowe zapasy zinwentaryzowałam, zapisując daty przydatności produktów do spożycia, i powiesiłam rozpiskę na lodówce. Zaczęłam też planować posiłki, przynajmniej przed weekendem, bo wtedy to ja gotuję.